Jesteśmy świeżymi posiadaczami (i szczęśliwymi oczywiście) żeliwnej patelni, którą z powodzeniem można włożyć do piekarnika. W tych okolicznościach cobbler aż się prosił...
Pewnie dla części z Was, dla mnie do niedawna również, hasło "cobbler" pozostaje dosyć zagadkowe. U nas w domu, to Agnieszka jest specjalistką od wyszukiwania takich perełek, a ja przy okazji poszerzam wiedzę i spodnie :) Otóż kobler to nic innego, jak, owoce przykryte ciastem i zapieczone w piekarniku. Podobno można też zrobić nadzienie wytrawne ale tego jeszcze nie próbowaliśmy. Można go oczywiście przygotować w naczyniu żaroodpornym, ale zrobiony w patelni zdecydowanie zyskuje na prezencji.
Przepis - jak często u nas - został wybrany również ze względu na łatwość przygotowania. Jeśli dysponujecie podstawowymi, mechanicznymi urządzeniami kuchennymi, to nawet nie uda Wam się ubrudzić rąk.
Potrzebne będzie:
- 80 gramów cukru
- łyżka mąki ziemniaczanej
- 250 gramów borówek
- 500 gramów brzoskwiń (obranych i pozbawionych pestek)
- 2 łyżki soku z cytryny
- skórka otarta z jednej cytryny
na ciasto:
- 200 gramów masła pokrojonego w kostkę
- 225 gramów mąki
- 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżki cukru waniliowego
- pół łyżeczki soli
- 180 ml. kremówki (36%)
Owoce przekładamy do misy - borówki tak jak są, a brzoskwinie oczywiście wypestkowane, obrane ze skórki i pokrojone na mniejsze kawałki. Cukier mieszamy z mąką i wsypujemy do owoców. Jeszcze raz mieszamy. Wykładamy masę owocową do naczynia żaroodpornego albo na żeliwną patelnię.
Ciasto najprościej zrobić w foodprocesorze, jeśli nie macie, trzeba będzie ubrudzić dłonie. Suche składniki wsypujemy i mieszamy. Dodajemy zimne, pokrojone w kostkę masło. Mieszamy pulsacyjnie dopóki nie powstaną grudki. Na koniec wlewamy śmietanę i znowu mieszamy na początku pulsacyjnie, a potem ciągle, do momentu uformowania ciasta. Wyjmujemy. Lepimy kule i nakładamy na owoce tak jak widać na zdjęciach. Smarujemy z wierzchu śmietaną i posypujemy cukrem. Pieczemy 45 minut (do godziny) w temperaturze 190 stopni Celsjusza.
Podawać można zarówno na ciepło, jak i na zimno, a absolutnym hitem, jest wyjadanie cobblera łyżeczką z patelni :)
Przy garach: Aga
Tekst: Tomasz
Pstrykała: Aga
Cobbler to mój zdecydowany faworyt w deserach tego typu.
OdpowiedzUsuńTutaj prezentuje się pysznie!
mistrz! :)
OdpowiedzUsuń