wtorek, 4 marca 2014

Warsztaty w Akademii Nikona



   Dziś będzie o czymś innym niż zwykle. Postaram się Was nie zanudzić, ale Ci którzy spodziewali się kolejnego pysznego przepisu, niestety się rozczarują. Napiszę dwa słowa na temat warsztatów fotograficznych, w których uczestniczyliśmy w minioną sobotę; warsztatów, przez ich twórców nazwanych Akademią Nikona.




   Przy pisaniu o markach, wydarzeniach i produktach już dawno temu postanowiłem przyjąć zasadę, że wymieniam z nazwy tylko te, do których jestem osobiście, w stu procentach przekonany. Nie wykluczam oczywiście pisania promocyjnych postów na zamówienie, ale na pewno nie będę chwalił czegoś, czego nie uważam za dobre. W tym przypadku nie ma tego problemu, bo zarówno warsztaty, jak i firma, dzięki której na nie trafiliśmy mnie przekonują. Ale od początku…
Leszek Szurkowski


   Do Akademii Nikona trafiliśmy dzięki uprzejmości ZT Kruszwica, właściciela takich marek jak Olej Kujawski, czy margaryna Palma. Usłyszycie o nich na naszym blogu w najbliższym czasie sporo, bo zanosi się na dłuższą współpracę. Nie wiem czy mieliście okazję trafić gdzieś na informacje na temat Akademii Nikona, mi się zdarzyło chociaż fotografujemy przecież aparatem Sony. W każdym razie o uczestnictwie w ich warsztatach fotografii kulinarnej nigdy nawet nie myślałem. Skutecznie od tego pomysłu odwodziła mnie przede wszystkim cena. Z drugiej strony, pod względem kompetencji, sposobu przygotowania i zakresu prezentowanych informacji, ta oferta wyglądała naprawdę kusząco. I nie rozczarowała przy bliższym poznaniu ani trochę.
Leszek Szurkowski










   Za merytoryczną stronę wydarzenia odpowiedzialny był Leszek Szurkowski – fotograf o ogromnym doświadczeniu. Jeśli nie mówi Wam nic to nazwisko, to zachęcam do zwrócenia się o pomoc do wujka Google. Pięć minut w sieci powinno wystarczyć, żeby przekonać się, że mówimy tutaj o fotografii z najwyższej półki. W dosyć swobodnej atmosferze, którą prowadzący skutecznie kreował, łatwo było przyswajać informacje, a tych nie brakowało. Zaczęliśmy od wykładu teoretycznego, a potem próbowaliśmy w praktyce nowe umiejętności wykorzystać… pierwszy raz w życiu fotografowałem aparatem za 25 000 zł.
Robert Wojnarowski



   Od strony kulinarnej sprawę zabezpieczał Robert Wojnarowski, na co dzień zastępca szefa kuchni w restauracji Sowa i przyjaciele. W przerwie nas pysznie nakarmił, między innymi serwując przygotowane metodą sous-vide policzki wołowe, a po przerwie dostarczał wystylizowane do fotografowania potrawy. Nie wspominając o takich drobiazgach, jak przygotowana z fiołkowego cukru wata cukrowa... jak widać na zdjęciu poniżej, kolor ma zdecydowanie fiołkowy, a i w smaku taka nuta jest wyraźnie wyczuwalna. Szkoda tylko, że trzeba pojechać po taki cukier aż do Barcelony i zapłacić jak za zboże...

Robert Wojnarowski
   Podsumowując: bardzo intensywna i udana sobota, warta swojej ceny. Udało się dowiedzieć kilku nowych, cennych rzeczy i spróbować kilku nowych pysznych potraw… czego więcej chcieć?
   Jeśli macie ochotę i wytrwaliście aż do tego miejsca, to niżej znajdziecie kilka kadrów z tych warsztatów... 

Foto: Aga i Tomasz

Tekst: Tomasz







 


3 komentarze:

  1. Bardzo miło było spędzić z Wami ten czas :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mogę w 100% polecić ten kurs ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. widziałam kiedyś ofertę kursów Nikona, ale do tej pory się nie zdecydowałam. Po zdjęciach widzę nowe patenty na przytrzymywanie blend i innych rzeczy odbijających światło:)

    OdpowiedzUsuń