Dziś będzie o czymś innym niż
zwykle. Postaram się Was nie zanudzić, ale Ci którzy spodziewali się kolejnego
pysznego przepisu, niestety się rozczarują. Napiszę dwa słowa na temat
warsztatów fotograficznych, w których uczestniczyliśmy w minioną sobotę; warsztatów, przez ich twórców
nazwanych Akademią Nikona.
Przy pisaniu o markach,
wydarzeniach i produktach już dawno temu postanowiłem przyjąć zasadę, że
wymieniam z nazwy tylko te, do których jestem osobiście, w stu procentach
przekonany. Nie wykluczam oczywiście pisania promocyjnych postów na zamówienie,
ale na pewno nie będę chwalił czegoś, czego nie uważam za dobre. W tym
przypadku nie ma tego problemu, bo zarówno warsztaty, jak i firma, dzięki
której na nie trafiliśmy mnie przekonują. Ale od początku…
Leszek Szurkowski |
Do Akademii Nikona trafiliśmy
dzięki uprzejmości ZT Kruszwica, właściciela takich marek jak Olej Kujawski,
czy margaryna Palma. Usłyszycie o nich na naszym blogu w najbliższym czasie
sporo, bo zanosi się na dłuższą współpracę. Nie wiem czy mieliście okazję
trafić gdzieś na informacje na temat Akademii Nikona, mi się zdarzyło chociaż
fotografujemy przecież aparatem Sony. W każdym razie o uczestnictwie w ich
warsztatach fotografii kulinarnej nigdy nawet nie myślałem. Skutecznie od tego
pomysłu odwodziła mnie przede wszystkim cena. Z drugiej strony, pod względem
kompetencji, sposobu przygotowania i zakresu prezentowanych informacji, ta
oferta wyglądała naprawdę kusząco. I nie rozczarowała przy bliższym poznaniu
ani trochę.
Leszek Szurkowski |
Za merytoryczną stronę
wydarzenia odpowiedzialny był Leszek Szurkowski – fotograf o ogromnym
doświadczeniu. Jeśli nie mówi Wam nic to nazwisko, to zachęcam do zwrócenia się
o pomoc do wujka Google. Pięć minut w sieci powinno wystarczyć, żeby przekonać
się, że mówimy tutaj o fotografii z najwyższej półki. W dosyć swobodnej
atmosferze, którą prowadzący skutecznie kreował, łatwo było przyswajać
informacje, a tych nie brakowało. Zaczęliśmy od wykładu teoretycznego, a potem
próbowaliśmy w praktyce nowe umiejętności wykorzystać… pierwszy raz w życiu fotografowałem
aparatem za 25 000 zł.
Robert Wojnarowski |
Od strony kulinarnej sprawę
zabezpieczał Robert Wojnarowski, na co dzień zastępca szefa kuchni w
restauracji Sowa i przyjaciele. W przerwie nas pysznie nakarmił, między innymi
serwując przygotowane metodą sous-vide policzki wołowe, a po przerwie
dostarczał wystylizowane do fotografowania potrawy. Nie wspominając o takich drobiazgach, jak przygotowana z fiołkowego cukru wata cukrowa... jak widać na zdjęciu poniżej, kolor ma zdecydowanie fiołkowy, a i w smaku taka nuta jest wyraźnie wyczuwalna. Szkoda tylko, że trzeba pojechać po taki cukier aż do Barcelony i zapłacić jak za zboże...
Robert Wojnarowski |
Podsumowując: bardzo intensywna
i udana sobota, warta swojej ceny. Udało się dowiedzieć kilku nowych, cennych
rzeczy i spróbować kilku nowych pysznych potraw… czego więcej chcieć?
Jeśli macie ochotę i wytrwaliście aż do tego miejsca, to niżej znajdziecie kilka kadrów z tych warsztatów...
Foto: Aga i Tomasz
Tekst: Tomasz
Bardzo miło było spędzić z Wami ten czas :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż mogę w 100% polecić ten kurs ;)
OdpowiedzUsuńwidziałam kiedyś ofertę kursów Nikona, ale do tej pory się nie zdecydowałam. Po zdjęciach widzę nowe patenty na przytrzymywanie blend i innych rzeczy odbijających światło:)
OdpowiedzUsuń