czwartek, 20 września 2012

Kukurydza gotowana na parze z masłem


   Prosta przekąska, której właściwie nie trzeba przygotowywać, a z powodzeniem zastępuje obiad. W takiej kukurydzy zakochałem się kiedyś, aż wstyd się przyznać, za sprawą junk fudowej restauracji. Była wtedy jedynym sensownym miejscem, w którym dało się zjeść coś ciepłego w centrum handlowym, w którym pracowałem. A że nie upadłem tak nisko, żeby jeść skrzydełka z kury w jakiejś dziwnej panierce; to taka kukurydza wydawała się logicznym wyborem. 






   I to był dobry wybór, bo ugotowana do miękkości na parze kukurydza, posolona i polana masłem jest po prostu przepyszna. Zjedzenie dwóch kolb, załatwia sprawę pełnego posiłku, bo jest to danie bardzo sycące. 
   Chociaż pewnie przeciwnicy GMO nie powinni się do kukurydzy dotykać. Ta roślina to chyba najlepszy przykład, że cała zadyma dotycząca GMO to jedna wielka ściema. Kukurydza pierwotnie, w stanie dzikim, była rośliną, której kaczany miały wielkość kciuka... teraz to 20-30 centymetrowe kolby. A zmieniło się to dzięki selektywnej hodowli i krzyżowaniu konkretnych odmian, co jest niczym więcej, tylko modyfikacją genetyczną właśnie. Zachodzi ona co prawda na przestrzeni wielu pokoleń roślin, ale nie zmienia to zasadniczego faktu. A przykładów takich jak kukurydza jest zdecydowanie więcej.
   Tym, którzy nie zniechęcili się do jedzenia kukurydzy, po tym przydługim wstępie...


Potrzebne będzie:
  • kolb kukurydzy tyle ile zjecie
  • dwie łyżki masła
  • sporo soli
  • kilka gałązek dymki


   Tak jak pisałem na początku przygotowywać tego praktycznie nie trzeba. Kukurydzę obieramy po prostu z liści i tych nitkowatych włókien, a następnie gotujemy na parze. Trwa to dosyć długo (około pół godziny), ale warto uzbroić się w cierpliwość bo niedogotowana kukurydza daje na języku mączny smak. Najlepiej po prostu spróbować czy jest już dobra. 
   Kiedy kukurydza się gotuje, rozpuszczamy w jakimś mikroskopijnym rondelku masło, dodajemy do niego posiekaną dymkę i sporo soli. 
   Ugotowaną kukurydzę wyjmujemy na talerz i polewamy masłem. Jemy tak żeby nam spływało po brodzie :)

Przy garach: Tomasz
Pstrykała: Aga




3 komentarze:

  1. Mój Adam męczy mnie juz od pół roku, że chce kukurydzę, a jak idziemy do marketu i akurat się trafia takowa to twierdzi, że jednak nie chce... o co tu chodzi się zapytuję :) chyba muszę kupić, zrobić i mieć to z głowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabym, a boję się... czyli przeniesienie ról :) kupuj i wmuś w niego :)

      Usuń