Nieprawdopodobnym wydaje się, że to już dwudziesty drugi post w tym blogu, a jeszcze nie było żadnego makaronu. Dzisiaj postaramy się to nadrobić, wrzucając przynajmniej dwa przepisy. Na pierwszy ogień musi pójść oczywiście tetrazzini - pasta, do której wracamy bardzo często, bo jest po prostu przepyszna. Pierwotny przepis pochodzi z jednej z książek Jamiego Olivera, ale przygotowywaliśmy go już tyle razy, że zdążył wyewoluować w coś bardziej naszego.
Przepis nie jest niestety ani specjalnie prosty, ani też nie należy do najtańszych. Za sam parmezan przyjdzie wyłożyć kilkanaście złotych. Największych problemów przysparza tutaj wyluzowanie mięsa, to robota wredna, monotonna i długotrwała. Nie ulegnijcie jednak pokusie zastąpienia udek kurczaka na przykład piersią. To kompletnie zrujnuje smak...
Nie warto też za bardzo oszczędzać na winie. Da się co prawda kupić białe wino tanio, albo nawet bardzo tanio, ale z tego, że da się je kupić nie wynika wcale, że da się je pić. A jeśli czegoś nie da się pić, to nie ma sensu tego również wlewać do potraw.
Absolutnie kluczowy jest wybór makaronu. Jesteśmy w tym względzie purystami i uważamy, że makaron należy kupować wyłącznie włoski. Konkretną markę możecie wybrać sobie sami, chociaż my najbardziej lubimy tą.
Potrzeba będzie:
- 5-6 udek z kurczaka pozbawionych skóry i kości (czyli wyluzowanych) i pokrojonych w sporą kostkę
- 3 solidne garście suszonych grzybów (w sezonie można pomieszać ze świeżymi)
- szklanka białego wina
- 500 gramów spaghetti
- 500 ml. śmietany kremówki (36%)
- 200 gramów startego na tarce parmezanu
- 2 ząbki czosnku pokrojone na plasterki
- sól, pieprz
- solidna garść listków świeżej bazylii
Grzyby zalewamy wrzątkiem (ok. 150 ml.), piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni Celsjusza, w dużym garnku zagotowujemy wodę na spaghetti.
W dużym rondlu, na mocnym ogniu, przyrumieniamy na oliwie posolonego i popieprzonego kurczaka. Gdy już ładnie się zrumieni, wrzucamy namoczone grzyby (na razie bez wody, w których się moczyły) i czosnek. Chwilę smażymy, tak żeby czosnek dostał trochę wysokiej temperatury, a potem wlewamy wino i wodę z grzybów i dusimy na małym ogniu, dopóki kurczak nie zmięknie.
Jeśli woda w dużym garnku się zagotowała, to wrzucamy do niej spaghetti i gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu.
Wracajmy do kurczaka, bo już powinien być miękki. Wlejmy teraz do rondla śmietanę, doprowadźmy do wrzenia i zdejmijmy z ognia. Solimy i pieprzymy, a następnie wrzucamy do sosu ugotowane spaghetti, porządnie mieszamy i wsypujemy 3/4 przygotowanego wcześniej parmezanu i bazylię. Jeszcze raz mieszamy i przekładamy do naczynia żaroodpornego. Posypujemy po wierzchu połową pozostałego parmezanu i wstawiamy do piekarnika, dopóki wierzchnia warstwa parmezanu nie zamieni się w chrupiąca skorupkę.
Rozkładamy na talerzach, skrapiamy oliwą i posypujemy resztą parmezanu.
Przy garach: czasem Aga, czasem Tomasz
Pstrykała: Aga
wygląda tak syto i smacznie.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak jadłam to spagetti pierwszy raz u Was, jeszcze w Ząbkach i wymiękłam. Potem robiłam sama jeszcze ze dwa razy wg Jamiego, a teraz nie dysponuję piekarnikiem i nie mam odwagi zrobić go w prodiżu...a ostatnio nawet myślałam o tych kluchach. A tak a propos luzowanego mięsa, można już kupić w Realu fileciki z udek kurzęcych. Oczywiście czyni tę potrawę jeszcze odrobinę droższą, ale kto nie chce się męczyć, może kupić...
OdpowiedzUsuń