czwartek, 10 stycznia 2013

Spring rolls




   Jakiś czas temu, mieliśmy okazję uczestniczyć w warsztatach kulinarnych prowadzonych przez Tomka Woźniaka na pierwszej edycji Good Food Fest. Było całkiem interesująco i przywieźliśmy stamtąd wiedzę, którą dziś chcielibyśmy się z Wami podzielić. 




   Wyjdę pewnie na ignoranta, ale do tej pory sajgonki kojarzyły mi się przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, z takimi, które smaży się w głębokim tłuszczu wydzielając przy okazji nieciekawe zapachy (chodzę codziennie do pracy obok miejsca, którym się je smaży i wstrzymuję wtedy oddech). Tym bardziej spotkanie z Tomkiem i to co wtedy na warsztatach pokazał, było odkryciem. Otóż można sajgonki zrobić bez smażenia i smakują super. My najczęściej robimy je w wersji wegetariańskiej, chociaż wcale nie jesteśmy wegetarianami, i świetnie się sprawdzają. Można jednak dodać do nich przeróżnych składników. W zasadzie, jedynym ograniczeniem pozostaje jak zwykle wyobraźnia. Można przesmażyć mięso mielone z cebulą i czosnkiem, można dodać kawałki łososia lub innych owoców morza. Do wyboru, do koloru. 
    
Potrzebne będzie
  • papieru ryżowego, tyle arkuszy, ile sajgonek chcecie zrobić
  • niewielka wiązka makaronu ryżowego
  • różne rodzaje kapusty pokrojone w paski
  • owoc avocado
  • ogórek
  • marchewka
  • pęczek pietruszki lub kolendry
  • garść pestek dyni
  • garść pestek słonecznika

   Zaczynamy od uprażenia nasion i przygotowania makaronu ryżowego.  
   Nasiona wysypujemy na rozgrzaną, suchą patelnię i często mieszając czekamy aż w kuchni zacznie pięknie pachnieć. Nie chodzi o to, żeby pestki się przypaliły, więc trzeba wyłapać właściwy moment. 
   Makaron ryżowy trzeba w pierwszej kolejności namoczyć w wodzie (jakieś dziesięć minut), a potem wrzucić na pół minuty do wrzącej wody i odcedzić na durszlaku.
   Avocado i ogórka kroimy w słupki. Ogórka nie trzeba obierać, za to warto darować sobie pestki, tnąc w słupki tylko tą zwartą część. Avocado niestety obrać musimy.
   Z marchewki przy pomocy obieraczki do warzyw ścinamy cienkie tasiemki (ja mówię na to marchwiane tagiatelle), również tylko z zewnętrznej warstwy, zostawiając w spokoju twardy rdzeń. 
   Kiedy mamy przygotowane wszystkie półprodukty, pozostaje zawinąć odpowiednio sajgonki. Absolutnie kluczowe jest właściwe przygotowanie papieru ryżowego. Należy go odpowiednio nasączyć wodą (ja używam tej samej wody, w której gotowałem makaron). W tym celu rozkładamy arkusz papieru na desce do krojenia, a następnie cierpliwie, przy pomocy pędzelka, smarujemy go wodą. Robimy to tak długo, dopóki nie będzie się zachowywał jak materiał - musi być lejący i elastyczny. Uważajcie bo na tym etapie bardzo łatwo go posklejać. Po tym jak zmarnujecie pierwsze arkusze z następnymi powinno już pójść łatwiej. Nie warto przygotowywać arkuszy na zapas, bo będą Wam wysychać. Innymi słowy, nasączamy jeden arkusz wodą i natychmiast zawijamy sajgonkę, układając najpierw kilka pasków kapusty, potem odrobinę makaronu ryżowego, na to ogórek, marchew i avocado, a na koniec posypujemy wszystko prażonymi ziarnami i dodajemy listek kolendry lub pietruszki. Zawijamy najpierw z dwóch boków, a potem rolujemy. 
   Zjadamy jako przekąskę na surowo, maczając na przykład w sosie sojowym. Świetnie nadaje się na imprezy, bo można przygotować wcześniej i w kluczowym momencie tylko podać na stół, o czym świetnie wiedzą ci, którzy w ostatniego Sylwestra siedzieli przy naszym stole :)

Przy garach: Tomasz 
Pstrykała: Aga




14 komentarzy:

  1. fajny pomysł bez smażenia, muszę spróbować bo ostatnio je smażyłam i potem miałam wyrzuty sumienia :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak! takie sajgonki są lepsze, bo są: a) zdrowsze b) nie mają tego zapachu, o którym piszesz. Piękne zdjęcia jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygladają idealnie, świetny pomysł na ich zdrową wersję:-). Zakochałam się w zdjęciach:-), pozdrawiam i zostaję tu na dłużej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. konicznie zrób...dzięki za komplement...zapraszamy na nasz funpage...tam jest nas trochę wiecej, zwłaszcza zdjęć :)

      Usuń
  4. Często robię takie beztłuszczowe sajgonki. Szybka opcja na zdrowe śniadanie!
    Ale mam słabość do smażonych, choć nigdy tak mocno, jak w barach. Raczej na niewielkiej ilości tłuszczu. To chyba nie grzech ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. pięknie wyszły, to chyba jedno z moich ulubionych dań z kuchnia azjatyckiej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie odmówiłabym takiej sajgonki, mnie również odpychają te barowe zapachy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam sajgonki, zwłaszcza te nie smażone. Szybki i pyszny przepis.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale urodziwe te kapusty! Sajgonek jeszcze nie jadłam, za to gołąbków narobiłam na kilka dni, także podobne klimaty ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. ostatnie zdjęcie jest cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  10. To zdjęcie kapust jest rewelacyjne...no i same sajgonki niczego sobie :0

    OdpowiedzUsuń