niedziela, 12 sierpnia 2012

Sok z mirabelek




   Zwykle nie publikujemy nic w weekendy, wychodząc z założenia, że weekend jest raczej do gotowania niż do pisania. Ten sok jednak idealnie pasuje do takiej niedzielnej publikacji. Żadna to filozofia i trochę za mało skomplikowane, żeby wystąpiło jako samodzielny bohater zwykłego dnia. Dlatego właśnie, jako swego rodzaju bonus; dzisiaj. 



    W smaku ten sok wychodzi bardzo kwaśny i wymaga solidnego dosłodzenia, ale jest cudownie orzeźwiający w upalne dni. A upały podobno dały nam od siebie odpocząć tylko przez chwilę i zaraz wracają. 

Potrzebne będzie:

  • mirabelek wydrylowanych tyle ile macie
  • cukru tyle ile lubicie, ale naprawdę dużo (my na dużą szklankę słodzimy prawie cztery łyżeczki)
   Wydrylowane mirabelki wystarczy wrzucić do sokowirówki i zebrać powstający sok. Można trochę rozcieńczyć wodą, bo to co płynie z sokowirówki jest bardzo gęste. Na koniec słodzimy, tak żeby nam smakowało i już. 

Przy garach: Tomasz
Pstrykała: Aga





10 komentarzy:

  1. strasznie lubię te zdjecia, które tu znajduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję bardzo...strasznie mi miło jak czytam takie komentarze

      Usuń
  2. Bardzo mi się podobają Twoje zdjęcia, są bardzo charakterystyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia niesamowite podobnie jak pomysły na dania wszelkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staramy się i cieszymy, że się podoba
      i pozdrawiamy również

      Usuń
  4. A ja właśnie lubię kwaśne i dodaję mało cukru. Niedawno zostałam obdarowana sporą ilością tychże śliweczek i też robiłam taki sok, super sprawa tylko trochę dużo roboty z pestkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy daje tyle cukru ile lubi :) A drylowałem to cholerstwo dwa wieczory i prawie zaczęły mi się śnić...

      Usuń
  5. Witam, chciałabym się podzielić pomysłem na prostsze zrobienie soku, przy okazji konfitur z mirabelek-odpada drylowanie.
    Otóż mirabelki rozgotowuję nieco, dodaję cukier (wg potrzeb) ,
    kiedy puszczą sok- sporo całkiem-odcedzam do butelek i pasteryzuję. Resztę miąższu przecieram przez duże sito, gotuję do pożądanej konsystencji,(można też dodać Zelfix) i do słoików.
    Nie podaję proporcji, bo generalnie chodzi o sposób na ominięcie drylowania :)
    mam nadzieję, że komuś pomogłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cenna uwaga, wypróbujemy ten sposób w tym sezonie...

      Usuń