Jeśli chcielibyście szukać źródła, z którego wypływa obsesja mojej żony na temat czekolady, to właśnie patrzycie na głównego winowajcę. Chyba od tego ciasta rzecz się naprawdę zaczęła. Faktem jest, że nie spotkaliśmy jeszcze nikogo, kto spróbowawszy go, nie byłby zachwycony i nie poprosiłby o przepis. Teraz będzie prościej; będziemy po prostu dawać linka.
Przygotowanie jest niezbyt skomplikowane, a na pewno niewspółmiernie proste, w stosunku do efektu. Zwróćcie uwagę na ostatnie zdjęcie, bo pewnie przerazi Was widok gotowego spodu. Zupełnie niepotrzebnie, on musi być taki zapadnięty. W tym zapadniętym środku, docelowo znajdzie się mus czekoladowy, który dzięki dodatkowi żelatyny stężeje w lodówce na gładki krem.
Oryginalny przepis pochodzi z książki Maureen McKeon - Crave, a passion for chocolate. Zmieniliśmy drobiazgi jedynie.
Potrzebne będzie:
Na spód:
- 5 dużych jajek
- 150 gramów masła
- 120 gramów pokruszonej ciemnej czekolady
- 30 gramów pokruszonej mlecznej czekolady
- łyżka kakao
- 175 gramów drobnego cukru
Na mus:
- 3 duże jaja
- 100 gramów masła
- 80 gramów pokruszonej ciemnej czekolady
- 20 gramów pokruszonej mlecznej czekolady
- 2 łyżeczki kakao
- 115 gramów drobnego cukru
- 2 łyżeczki żelatyny, rozpuszczonej w 80 ml. ciepłej wody
Spód ciasta będziemy piec w piekarniku, więc możemy zacząć od wysmarowania masłem i wyłożenia papierem do pieczenia 25 centymetrowej formy z odpinaną obręczą. Piekarnik nagrzejmy do 180 stopni Celsjusza. Czekoladę i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej, a potem studzimy. Żółtka jaj miksujemy z kakao, a potem stopniowo dodajemy do masy czekoladowo-maślanej mieszając.
Białka jaj ubijamy na sztywną pianę, a gdy już się ubije wkręcamy w nią stopniowo cukier. Delikatnie łączymy obie masy, a następnie wylewamy do formy. Pieczemy przez około pół godziny. Studzimy nie wyjmując z formy i nie wpadając w panikę kiedy środek się zapadnie. Wręcz przeciwnie, czasem może się Wam zdarzyć, że ciasto nie będzie chciało się zapaść. Pomóżcie mu wtedy delikatnie ręką, bo tam musi powstać przestrzeń, do której zmieści się mus.
Masę na mus przygotowujemy dokładnie tak samo jak masę na spód, więc nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Na koniec jedynie dodajemy rozpuszczoną w wodzie żelatynę. Kiedy mus jest gotowy, wylewamy go na spód i razem z formą wstawiamy na noc do lodówki i przykrywamy pokrywką lub folią, uważając, aby nie dotykała ciasta. Kroimy gorącym nożem. Schodzi od razu i uzależnia.
Przy garach: Aga
Pstrykała: Aga
Wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńNo, faktycznie. Chyba się za chwilę rozpłynę!
OdpowiedzUsuńO rany polski murzynek przy tym odpada! Fantastycznie czekoladowe ciasto. Ba! Mus i ciasto czekoladowe w jednym kawałku. Rewelacja!:)
OdpowiedzUsuńKrysia
http://codziszjemnasniadanie.tumblr.com/
mnie tam nic nie przeraża ani w spodzie, ani w musie. Takie ciasto to biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam i wyszła totalna porażka. Zakalec po całości. Jestem pewna, że to dlatego, że zarówno w spodzie jak i musie w czasie mieszania prawie całkowicie opadła mi piana. Tylko jak to zrobić, żeby nie opadła?!?!? Masło z czekoladą po rozpuszczeniu nabierają takiej gęstości,zbijają się w taką śliską masę, że nie mogłam tego w żaden delikatny sposób ze sobą zmieszać... może cos poradzicie, bo nawet w zakalcu wyczułam potencjał tego ciasta :)
OdpowiedzUsuńrobiłam je kilkanaście razy i w życiu mi się to nie przytrafiło...zawsze wychodził...jesteś pewna, że dałaś właściwe proporcje, bo z tego co piszesz masa była gęsta i trudna do wymieszania a powinno Ci to raczej iść gładko...spróbuj jeszcze raz, bo naprawdę warto...pozdrawiamy
UsuńMiałam kiedyś podobny problem przy rozpuszczaniu, winię za niego czekoladę, była kiepskiej jakości. Może tu pies...:)
OdpowiedzUsuń