Skleroza niestety mnie dogoniła i przypomniałem sobie o tym, że mięso w zalewie czeka w lodówce, w chwili kiedy podawałem risotto na stół. Efekt tego błędu okazał się odwrotny od spodziewanego, bo zarówno risotto, jak i kurczak wyszły rewelacyjne i bronią się jako oddzielne potrawy. Czyli zamiast jednego przepisu, powstały dwa :)
Dłuższą chwilę kombinowałem jak wykorzystać polędwiczki z kurczaka, które pierwotnie miały zupełnie inne przeznaczenie. Leżały w lodówce niemal okrągłą dobę, zalane olejem ryżowym i sokiem z cytryny z dodatkiem tymianku. Ostatecznie uznałem, że jeśli udało mi się nie schrzanić zalewy, to mięso powinno smakować podane również w inny niż zamierzony sposób. Wybór padł na ciasto naleśnikowe i smażenie w głębokim tłuszczu... ryżowym oczywiście również. Warto spróbować takiego scenariusza, bo ten olej jest wyjątkowo delikatny w smaku i praktycznie pozbawiony zapachu (my używamy tego z Oleofarmu - to nie reklama, tylko rekomendacja :)).
Potrzebne będzie:
- polędwiczek z kurczaka jakieś 75 dkg. (12 sztuk)
- ciasto naleśnikowe (jajo, dwie łyżki mąki, pół łyżeczki soli, dwie łyżki oleju ryżowego, pół szklanki mleka)
na bejcę do kurczaka
- 5 łyżek oleju ryżowego
- łyżka soku z cytryny
- 5 kropli sosu tabasco
- garść liści tymianku
- łyżeczka soli
- szczypta pieprzu
na glazurowane marchewki:
- około kilograma marchwi
- łyżka masła
- łyżka oliwy
- dwie łyżki miodu
- pół szklanki soku z pomarańczy
- dwie łyżki posiekanych liści tymianku
- sól i pieprz do smaku
na sos chrzanowy
- dwie łyżeczki żurawinowego chrzanu
- łyżka masła
- trzy łyżki śmietany 18%
- 100 ml. bulionu drobiowego
Najdłuższy etap to przygotowanie mięsa. Ja, mniej więcej dobę przed podaniem potrawy, zalałem pokrojone na niewielkie kawałki mięso, bejcą z oleju ryżowego, soku z cytryny, tabasco i tymianku, a następnie doprawiłem solą i pieprzem. Pozwoliłem, żeby to wszystko mieszkało w jednej misce przez 24 godziny, w lodówce oczywiście. Z upodobaniem używam tutaj polędwiczek z kurczaka, ale jeśli w Waszej okolicy nie da się ich kupić, to można je zastąpić piersią z kurczaka (chociaż to, niestety, nie do końca to samo).
Właściwe przygotowywanie kurczaka zaczynamy od ciasta naleśnikowego. Mieszamy wszystkie składniki tak dobierając proporcje, żeby w efekcie powstało coś o ton rzadsze niż rosyjska musztarda. Po nabraniu na łyżkę ciasto ma się wylewać cienką strużką - jeśli kapie: znaczy za rzadkie i trzeba dodać mąki, jeśli spada w większych kroplach: znaczy za gęste i trzeba dodać mleka. Banalne Watsonie :)
Kawałki kurczaka maczamy w cieście i smażymy w głębokim oleju ryżowym na złoty kolor, odkładając po wszystkim na ręcznik papierowy, żeby pozbyć się nadmiarowego tłuszczu.
Kiedy kurczak się smaży możemy przygotować marchew. Trzeba ją oczywiście obrać, przekroić wzdłuż i podzielić na kawałki, mniej więcej, pięciocentymetrowe. W osobnej misie mieszamy składniki glazury: miód, sok z pomarańczy i tymianek. Na patelnię wrzucamy masło z oliwą i kiedy się rozgrzeje dodajemy marchewki. Doprawiamy solą i pieprzem. Przesmażamy przez chwilę (4-5 min.) i zalewamy glazurą. Pozwalamy żeby całość pracowała wspólnie, dopóki marchewki nie staną się miękkie.
Musicie zagęszczać ruchy, tak żeby udało się Wam w czasie smażenia kurczaka i marchwi, przygotować sos chrzanowy. Normalnie robię go ze zwykłego chrzanu, ale tutaj zależało mi na tym, żeby jego kolor nie był taki zwyczajnie chrzanowy. Dlatego użyłem chrzanu żurawinowego, można go trafić w różnych sklepach, a różnica w zasadzie sprowadza się wyłącznie do koloru. Przygotowanie sosu jest proste i wymaga tylko kilkuminutowego zaangażowania. Masło rozgrzewamy w niewielkim rondelku i dodajemy do niego żurawinowy chrzan. Przesmażamy przez chwilę (1-2 min.), a potem całość zalewamy bulionem. Gotujemy przez 2-3 minuty na wolnym ogniu, a potem całość zagęszczamy śmietaną. Solimy i pieprzymy do smaku. Niczego więcej nie trzeba.
Mimochodem zakończyliśmy przygotowywanie trzyskładnikowego obiadu. Spróbujcie w takim połączeniu, nie ma szans żeby pojawiły się reklamacje, jeśli zrobicie to tak, jak opisuję :)
Przy garach: Tomasz
Pstrykała: Aga
Tekst: Tomasz
Z nazwy bardzo skomplikowane i wydajace sie trudne do zrobienia. Sprobuje robic krok po kroku i powinno wyjsc :) pomysł na obiad juz w takim razie mam i oby wyszylo, bo na zdjeciach prezentuje sie niezwykle ciekawie :)
OdpowiedzUsuń