piątek, 10 sierpnia 2012

Konfitura z mirabelek i amaretto


   Pamiętacie ten wielki gar mirabelek, który jakiś czas temu, za sprawą jednej z Mam, która je pozbierała, przytargaliśmy z Agrafki. Ci z Was którzy kliknęli lajka przy naszej stronie na Twarzoksiążce mogą pamiętać. Nie wiemy ile tego było na wagę, ale garnek robił naprawdę poważne wrażenie. Pomysł na jego przerobienie wydawał się doskonały również mi; do czasu, kiedy musiałem zabrać się za drylowanie tej hałdy śliwek.
   Drylownica do wiśni się nie sprawdza, bo pestki za duże i kiepsko odchodzą od miąższu. Przez jakiś czas używałem obieraczki do warzyw z Ikei, bo ma jednocześnie ostry i zaokrąglony czubek. Dopiero pod koniec wpadłem na najbardziej oczywiste rozwiązanie (wiem, nie najlepiej to o mnie świadczy). Wystarczy po prostu mocno ścisnąć taką śliwkę między kciukiem, a palcem wskazującym i pestka sama wyłazi. Cieknie przy tym co prawda trochę soku, ale przecież to o sok głównie nam chodziło, więc nie ma problemu. Z tych wszystkich mirabelek wyszło ponad siedem litrów soku (część wypiliśmy po dosłodzeniu, a część poszła na nalewkę, o której wkrótce) i zostało jeszcze 2,5 kilograma na konfiturę, która jest bohaterem tego posta. Oryginalny przepis pochodzi z tego bloga, chociaż zdecydowanie dłużej pozwalaliśmy owocom puszczać sok i zdecydowanie dłużej przesmażaliśmy...


Potrzebne będzie:

  • 2,5 kilograma mirabelek
  • pół kilograma cukru
  • 100 ml. likieru amaretto

   Umyte i wydrylowane owoce zasypujemy w dużej misie cukrem, mieszamy i odstawiamy na 24 godziny przykryte ściereczką. W tym czasie owoc powinny puścić całkiem sporo soku. Kiedy tak się stanie, przekładamy je do garnka i na wolnym ogniu smażymy przez około dwie godziny. Owoce trzeba mieszać jak najdelikatniej, bo ślicznie wyglądają w gotowej konfiturze, jeśli uda się je zachować w całości. Najlepiej w ogóle nie używać do tego celu łyżki tylko po prostu od czasu do czasu pobujać garnkiem. 
   W czasie gdy konfitura się przesmaża, wyparzamy wrzątkiem słoiczki. Nam wyszło sześć średnich z tej ilości śliwek. 
  Po dwóch godzinach, zdejmujemy garnek z ognia i od razu dodajemy amaretto. Mieszamy, przekładamy do słoików, zakręcamy i stawiamy do ostygnięcia do góry dnem. 

Przy garach: Aga
Pstrykała: Aga








7 komentarzy:

  1. ale wam zazdroszcze...u mnie mirabelek nie znajde chocym i ze swieca szukala...ale smak dziecinstwa mi przypomnieliscie ...dzieki wielkie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój chłopak wyznał mi wczoraj, że pochodzi z mirabelkowego osiedla. Może powinnam przygotować mu tę... jego własną sentymentalną "magdalenkę"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi. Just made this Jam yesterday as I found mirabelle plum tree in my new garden. What a wonderful recipe, thank you.
    Hi. Właśnie to Jam wczoraj jak znalazłem Mirabelle śliwy w moim nowym ogrodzie. Co za wspaniały przepis, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. glad you like it...we also love this jam...all the best

      Usuń
  4. Konfitura z mirabelek na pewno jest pyszna -Wydaje mi się że jeszcze lepsza by była gdyby to były prawdziwe mirabelki a nie ałycze -Mirabelka Flotowa jest słodsza od ałyczy -Ałyczę stosują do żywopłotów i tych drzewek jest bardzo dużo -w całej Polsce --prawdziwych mirabelek jest dużo mniej -Nie umniejszam wartości Pani konfitury- na pewno jest bardzo smaczna Pozdrawiam Serdecznie -Andrzej -

    OdpowiedzUsuń