Centra handlowe już od dłuższego czasu pękają od plastikowych, chińskich
ozdób choinkowych. Szczerze mówiąc nie mogę na nie patrzeć; aż ociekają kiczem.
Jasne, święta z założenia są trochę kiczowate, ale nic nie stoi na przeszkodzie,
żeby ten efekt minimalizować. Świetną metodą na osiągnięcie takiego efektu jest
podejście do dekoracji świątecznych w sposób, do którego spróbuję Was
namówić. Chodzi oczywiście – jak można wywnioskować z tytułu – o
samodzielne wykonywanie elementów upiększających dom. Możecie spróbować
realizować ten scenariusz na jeden z dwóch sposobów: samemu biorąc do ręki
nożyczki i klej, albo namawiając do tego swoją drugą połówkę. Ja jestem w tej
lepszej sytuacji, bo u nas w domu od zawsze zajmuje się tym Agnieszka. Ja
kibicuję z boku i cieszę oczy efektami… Nie pokażę oczywiście wszystkich
pomysłów jakie Aga zrealizowała, chociażby dlatego, że one zmieniają się co
roku. Na zdjęciach poniżej znajdziecie po prostu część tego, co pojawi się
u nas w domu w nadchodzące święta.
To najbardziej skomplikowany w wykonaniu element, dlatego od niego
zaczniemy. Prawda, że te bombki wyglądają efektownie? Gwarantuję Wam, że każdy
kto zobaczy je na żywo będzie pytał gdzie je kupiliście… A żeby je zrobić
wystarczy kawałek białego sznurka, tubka wikolu (to taki biały klej do drewna,
jedna tubka powinna Wam wystarczyć na dwie, trzy bombki) i kilka balonów.
Trzeba balon nadmuchać do rozmiaru przyszłej bombki, a następnie opleść go
niestarannie sznurkiem nasmarowanym wikolem. Najłatwiej smaruje się sznurek,
kiedy wikol wylejemy do miski, można go trochę rozcieńczyć wodą, ale bez
przesady. Kiedy balon jest owinięty, wieszamy go (najlepiej nad wanną, bo
będzie kapało) i zostawiamy w spokoju dopóki klej nie zaschnie (24 h.). Po
tym czasie przekłuwamy balonik, wyciągamy go przez jakąś większą szparę i mamy
gotową do powieszenia, sztywną bombkę. Klej po wyschnięciu jest zupełnie
niewidoczny, a sznurek wygląda jak przed całą operacją, tylko jest sztywny.
Tutaj bardziej kulinarnie. Pomyśleliście kiedyś o tym, żeby foremki do
wycinania ciastek przekształcić w ozdoby choinkowe? Wystarczy trysnąć je
czarnym sprayem, dodać jaką ładną wstążeczkę i mogą zyskać drugie życie.
Proste, ale efektowne…
A to dla odmiany sposób, żeby choć trochę zredukować wydatki w tych
szalonych pod tym względem dniach. Wcale nie trzeba do pakowania prezentów
kupować ozdobnych papierów i wymyślnych wstążek. Zobaczcie jak efektownie może
wyglądać połączenie starego papieru pakowego – pogniecionego i niekoniecznie
równo przyciętego – ze zwykłym sznurkiem i laskami z kory cynamonowca.
Zamiast feerii pstrokacizny pod choinką, otrzymujemy wręcz designerski klimat J
Skoro już przy prezentach jesteśmy, to jeszcze dwa słowa o nich. Nie wiem
jak Wy, ale my w tym roku będziemy się dzielić z bliskimi przetworami,
które zrobiliśmy w ciągu roku. Mamy spory zapas konfitury z mirabelek i
suszonych pomidorów, więc nasze prezenty będą wyglądały właśnie tak.
Sam stół, przy którym siądziecie też można zorganizować inaczej niż
standardowo. Przede wszystkim, nigdzie nie jest powiedziane, że koniecznie musi
leżeć na nim obrus. Jeśli stół ma ładny blat (a stoły zwykle takie mają, bo to
przecież kwintesencja stołu J), to
z powodzeniem można go wyeksponować. Wystarczy dołożyć do tego ładne
talerze, lniane serwetki, odrobinę zieleni i świeczki. U nas często Agnieszka
rozsypuje też bezładnie takie dekoracyjne kuleczki, których używa przy tortach…
Wspomniałem wyżej o świeczkach. Na tamtym zdjęciu są w świeczniku dosyć
standardowym, bo taki dobrze kontrastuje z okrągłymi talerzami. Tutaj zaś,
macie ciekawy pomysł na kreatywne wykorzystanie jabłek. Trzeba wybrać
ładniejsze sztuki, wydrążyć otwór w którym zmieści się świeczka, a potem
otoczyć ją goździkami. Dzięki temu nie będzie wypadała, a goździki dodatkowo
zamaskują krawędź otworu.
Mam nadzieję, że tymi kilkoma propozycjami przekonałem Was, że warto
poeksperymentować i poświęcić kilka zimowych wieczorów na zaaranżowanie świąt
po swojemu. A plastikowy, chiński chłam zostawmy tym, którzy tego nie potrafią.
Pomysły i wykonanie: Agnieszka Krach
Tekst: Tomasz Krach
Fotografie: Agnieszka Krach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz