sobota, 28 kwietnia 2012

Rigatoni z pomidorkami koktajlowymi, sosem balsamico i parmezanem



   Wracamy do Włoch. Jeśli ktoś chciałby spróbować pasty, która łączy w sobie wszystkie cechy kuchni włoskiej, to ten przepis jest idealny. Banalnie prosty w wykonaniu, daje przy tym efekt, który rozkłada na łopatki. To chyba najczęściej powtarzający się w ostatnim czasie posiłek w naszym domu. Testowaliśmy również na gościach i twierdzili, że smaczne. Chociaż z drugiej strony patrząc, to co właściwie mieli powiedzieć? 



   Jedyny wysiłek jaki trzeba włożyć w przygotowanie, polega na konieczności kupienia trójkąta parmezanu, bo zużywamy go tutaj naprawdę sporo. Odpowiada za kluczowy efekt, no i w sumie jest jedynym w miarę pożywnym składnikiem. Reszta tylko przelatuje albo zapycha :) No ale odkąd sieć z kropkowanym owadem w logo, wprowadziła u siebie włoskie produkty, z parmezanem nie ma raczej kłopotu i każdy powinien mieć go niemal pod ręką (jeśli wierzyć w ich slogany reklamowe). 

Potrzebne będzie:

  • makaronu rigiatoni (lub innych rurek jakie akurat macie w domu)
  • dwie gałązki pomidorków koktajlowych (mniej więcej 15 sztuk)
  • trzy lub cztery obrane i posiekane ząbki czosnku
  • naprawdę sporo, tartego na tarce o drobnych oczkach, parmezanu (nigdy go nie ważyliśmy, ale tak na oko patrząc, to było go zwykle około dwóch pełnych szklanek)
  • kilka, około  ośmiu, kropel sosu balsamicznego (my używamy takiego)
  • masło i oliwa w ilościach niezbędnych
   Cały proces przygotowania zajmuje mniej więcej tyle czasu co gotowanie makaronu, a najbardziej skomplikowane jest chyba siekanie czosnku. Oprócz tego ser trzeba zetrzeć, a pomidorki pokroić na połówki. 
   Na łyżce masła i łyżce oliwy podsmażamy najpierw delikatnie czosnek, a potem dodajemy do niego pomidorki. Dusimy przez jakiś czas (5-7 minut), a potem zdejmujemy z ognia. 
   W tym czasie gotujemy makaron, tak jak producenty przykazał. Gotowy odcedzamy i dodajemy do niego dwie łyżki masła. Mieszamy. Dodajemy kilka kropel balsamico, sos z patelni i parmezan (oczywiście wszystko od razu, póki makaron jest gorący, bo przecież ser musi się rozpuścić). Mieszamy energicznie i już, można zajadać. 

Przy garach: Aga
Pstrykała: Aga






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz