Nie jest łatwo skomponować harmonijne połączenie kilku smaków, mając zadany jeden konkretny i stając przed koniecznością dopasowania do niego reszty.
Tym razem składnikiem obligatoryjnym był serek Almette - dowolny z tych, które mamy aktualnie na rynku. A wybierać jest w czym, bo ostatnio oferta się mocno poszerzyła. Kupiłem oczywiście pełen asortyment i dłuższą chwilę spędziłem na próbowaniu poszczególnych smaków i knuciu z czym można by je połączyć. Ostatecznie zdecydowałem się na Almette z bazylią, bo jego smak wydał mi się po prostu najbliższy temu co można osiągnąć samodzielnie mieszając zioła z twarogiem...
Wyszedłem przy okazji z założenia, że przepis i przygotowanie powinno być maksymalnie uproszczone i bazować raczej na produktach gotowych niż zakładać wielogodzinne przygotowywanie poszczególnych elementów z produktów bazowych. W końcu nie po to chyba kupujemy gotowy serek, żeby potem stać godzinami przy garach i blanszować, siekać, miksować i smażyć. Dlatego do przygotowania plaskaczy (nazwa zastrzeżona :)) użyłem gotowego ciasta francuskiego, suszonych pomidorów w oliwie i świeżej bazylii, żeby tą smakową nutę podkreślić, a całość zazielenić... Traf chciał, że dysponowałem akurat bazylią grecką, która w smaku jest zbliżona do standardowej, ale ma zdecydowanie mniejsze listki, co na małej przekąsce wygląda lepiej.
Potrzebne będzie:
- kubeczek wspomnianego wyżej serka Almette z bazylią
- arkusz mrożonego lub chłodzonego ciasta francuskiego
- kilka posiekanych w kostkę suszonych pomidorów
- kilka gałązek bazylii
- żółtko jaja do posmarowania ciasta przed pieczeniem
Z ciasta - po rozwinięciu arkusza - wycinamy koła o średnicy około 10 cm. Na środek wykładamy kopiastą łyżkę serka, a następnie zawijamy do góry brzegi. Ja robiłem to po prostu "na zakładki" i Wam tą samą metodę polecam - skoro u mnie zadziałało, to u Was zadziała również. Z wierzchu posypujemy pokrojonymi w kostkę pomidorami, a ciasto smarujemy roztrzepanym żółtkiem jaja. Pieczemy następnie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia przez około kwadrans w temperaturze 160 stopni Celsjusza. Gdy ciasto ładnie się zarumieni wyjmujemy i dekorujemy gałązkami bazylii. Podajemy lekko przestudzone jako przekąskę...
Przy garach: Tomasz
Tekst: Tomasz
Pstrykała: Aga
Lepiej dostać takiego plaskacza do buzi, niż innego w buzię nie? :D wyglądają super
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie proste przepisy :) Plaskacze wyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńProste to i fajne :-) Nie moge sie oprzeć wrażeniu, że kulinarna blogosfera ostatnio wprost oszalała na punkcie Almette ;)))) Może ja tez powinnam poddac sie trendom? ;-)
OdpowiedzUsuńmmm... wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńTaki prosty a za razem wysublimowany przepis. Almette nie mam w okolicy , ale zastąpię innym.
OdpowiedzUsuńPyszności! Swoją drogą ciekawa nazwa :)
OdpowiedzUsuń