Miłośnikiem ćwikły byłem chyba zawsze. Wręcz nie wyobrażam sobie pasztetu bez ćwikły, ale po raz pierwszy chciało mi się zrobić ją samodzielnie. No i, w oczywisty sposób, wejdzie do stałego repertuaru. Już sam fakt pełnego katharsis, przy okazji tarcia chrzanu jest wart polecenia :)
Potrzebne będzie:
- dwa korzenie chrzanu
- około kilograma czerwonych buraków
- 300 gramów śmietany 18%
- solidny haust octu z białego wina
- sól i pieprz
Buraki pojedynczo owijamy folią aluminiową i pieczemy w piekarniku. Temperatura 200 stopni Celsjusza przez około 50 minut. W tym czasie, trzeba utrzeć chrzan, na tarce o drobnych oczkach. Warto przewidzieć na to chwilę dłużej, bo przerwy tutaj są niestety niezbędne.
Gotowe buraki, po wystudzeniu, obieramy i również ścieramy na tarce. Łączymy oba warzywa, doprawiamy śmietaną, solą i pieprzem, tak jak lubimy... nie zdziwcie się, bo soli wejdzie do tego naprawdę dużo...
Przy garach: Tomasz
Pstrykała: Aga
Tekst: Tomasz
Domową ćwikłę uwielbiam, w moim rodzinnym domu zawsze jest obecna na świątecznym stole. A o tarciu świeżego chrzanu, możesz sobie poczytać dzisiaj u mnie :)Łzy, łzy i łzy :)
OdpowiedzUsuńMoja mama, aby opanowac lzy choc troche, wychodzi z tym chrzanem na balkon i tam sobie go sciera i to cala miche bo kazdy lubi cwikle to trzeba duuuzo. Moze jest w tym jakis sposob... W tym roku i ja sie przymierzam do zrobienia.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię ćwikłę ale nie zajmuje się jej wytwórstwem , w tym specjalizuje się moja babcia:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ćwikłę i do pasztetu czego innego nie widzę :)
OdpowiedzUsuńgratulujemy wytrwałości :) Pięknie wystylizowana!
OdpowiedzUsuńĆwikła super, muszę kiedyś zrobić sama- zawsze kupujemy u babci na ryneczku :)
OdpowiedzUsuń