Ci z Was, którzy często zaglądają do naszego bloga, wiedzą świetnie, że nie boimy się przygotowywania skomplikowanych potraw. Zwłaszcza dotyczy to deserów. Zdarzały się piętrowe torty... Czasem jednak, nie trzeba się aż tak wysilać, żeby wyszło coś rewelacyjnego. Tak właśnie jest w przypadku tego crumble.
Roboty tyle co nic, można zrobić w przerwie na reklamy, jeśli ktoś ogląda Polsat. Wystarczą jabłka, garść żurawiny, trochę cukru i masła... W efekcie powstaje pyszne crumble. Swoją drogą, konia z rzędem temu kto wymyśli polski odpowiednik angielskiego crumble. Bo niestety rozpadacz nie brzmi zbyt zachęcająco. Może pokrusznik... (wiem, że crumble to też kruszonka, ale jednak w tym deserze chodzi o coś więcej niż tylko kruszonka).
Przepis oryginalnie wypatrzyliśmy na blogu Warsztat Smaku, zaglądamy do siebie nawzajem często, więc może i Wy wpadniecie.
Potrzebne będzie:
- 5 kwaśnych jabłek
- 40 gramów suszonej żurawiny
na kruszonkę:
- 120 gramów pszennej mąki
- 90 gramów zimnego, pokrojonego w kostkę masła
- 70 gramów cukru
na karmel:
- 130 gramów cukru
- 40 ml. wody
Na początek zagnieciemy kruszonkę. Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy pokrojone masło i cukier. Rozcieramy wszystkie składniki w palcach. Szkoły są dwie. Jedni robią kruszonkę sypką, o konsystencji piasku. U innych wychodzi ciastowata i zamiast posypywania nią deserów i ciast, trzeba ją na nie zetrzeć na grubej tarce. Możecie sobie wybrać ulubioną metodę. Po zagnieceniu, trzeba ją włożyć na kilkanaście minut do lodówki.
W tym czasie przygotujemy jabłka i karmel. Jabłka obieramy i kroimy na ósemki. Oczywiście gniazda nasienne również wywalamy. Na patelni rozgrzewamy cukier z wodą, do momentu kiedy powstanie miodowy karmel. Wtedy dodajemy jabłka, mieszamy tak, żeby karmel dokładnie pokrył owoce. Przesmażamy przez chwilę, tak żeby jabłka lekko zmiękły, ale niezbyt długo, bo nie chodzi o to żeby owoce się rozpadły.
Kiedy jabłka są jeszcze na patelni, smarujemy formę masłem. Gotowe jabłka wykładamy do formy, na wierch sypiemy suszonej żurawiny, a potem wszystko pokrywamy warstwą kruszonki. Zapiekamy całość przez mniej więcej pół godziny w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
Nie próbujcie zanim wystygnie, bo pochłoniecie wszystko na gorąco i poparzycie sobie przełyki...
Przy garach: Tomasz
Pstrykała: Aga
Wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nadrabiam zaległości po przerwie technicznej, a tu taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło! I cieszę się bardzo, że smakowało :) Zdjęcia jak zawsze rewelacyjne :)
Pozdrawiam ciepło!
Smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńboszszszeee... jak to bosko wygląda!
OdpowiedzUsuńi te zdjęcia!
Wygląda pysznie, muszę wypróbować. ;)
OdpowiedzUsuń