Na pierwszy rzut oka pomysł wygląda karkołomnie. I pewnie w życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby podawać zupę jabłkową z ziemniakami i słoniną, gdyby nie fakt, że u mnie w domu, w ten sposób jadło się tą zupę zawsze. I wierzcie mi, że to działa. Połączenie jest obłędne i nawet jeśli należycie do tych, którzy zup owocowych nie znoszą, to warto tym razem zrobić wyjątek.
Potrzebne będzie:
- dwa duże jabłka, najlepiej antonówki
- trzy szklanki wody
- trzy łyżki śmietany
- łyżka mąki
- kilka ugotowanych ziemniaków
- pasek słoniny pokrojony na skwarki
Jabłka obieramy, kroimy na ćwiartki i gotujemy z nich najzwyklejszy kompot. Jeśli jest taka potrzeba, można go delikatnie dosłodzić. Śmietanę rozrabiamy z mąką i kiedy jabłka są już miękkie, ale jeszcze się nie rozleciały, dodajemy do kompotu. Tym magicznym ruchem zmieniamy kompot w zupę.
Ziemniaki gotujemy i tłuczemy na suche puree. Słoninę zamieniamy w skwarki na małej patelni.
Podajemy w osobnej miseczce zupę, a na talerzyku ziemniaki polane tłuszczem i skwarkami. Jemy w ten sposób, że najpierw nabieramy na łyżkę odrobinę ziemniaków ze skwarkami, a potem dopełniamy łyżkę zupą. I to jest niebo w gębie...
Przy garach: Tomasz
Pstrykała: Aga
Kurcze własnie dlatego, że nie lubimy zup owocowych - spróbuję. Muszę się sama przekonać czy jest dobra
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziecie zaskoczeni :) pozytywnie oczywiście
UsuńTrzymam Cię za słowo. Jeśli nie - wrócę tu! ;)
Usuńtak czy siak, wróć :)
UsuńJestem zaskoczona, nigdy nie spotkałam się z taką zupą :D Bardzo ciekawe połączenie smakowe :)
OdpowiedzUsuńja jestem zaskoczona:)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że tylko w moim rodzinnym domu tak się jadło! Pozdrawiam! Kama
OdpowiedzUsuń