Delikatnie zaczniemy po weekendzie, zwłaszcza, że to był dosyć intensywny weekend. Przynajmniej kulinarnie. Taka sałata, świetnie ulży naszym żołądkom po mięsnych przeciążeniach.
W połączeniu nie ma nic zaskakującego i nie po to, żeby Was zaskoczyć, publikujemy ten przepis. Raczej chodzi o budowanie bazy interesujących przepisów, do których czasem trudno dotrzeć w gąszczu internetu. Mamy ambitny plan stać się z czasem blogiem, na którego będziecie wchodzić nie wtedy, kiedy pojawi się na nim nowy przepis, tylko wtedy kiedy będziecie chcieli zrobić jakąś konkretną potrawę. Jednak, żeby tak się stało, musi się tutaj pojawić dosyć bogata pula różnego rodzaju przepisów. Im większa baza danych, tym lepiej.
Stąd właśnie, z uporem godnym lepszej sprawy, od pół roku publikujemy jeden przepis za drugim. Wystarczy popatrzeć na statystki, minimalnie było to 16 postów miesięcznie, chociaż zwykle więcej. Nie wspominając już o absurdalnym kompletnie marcu, kiedy to pojawiło się aż 75 postów.
Pewnie jeszcze przez jakiś czas, utrzymamy taką dynamikę, chociaż z czasem oczywiście będziemy musieli zwolnić. Z drugiej strony przepisów na dobre jedzenie jest chyba nieskończona ilość, więc nie do końca trzeba zwalniać. Zobaczymy na ile starczy siły...
Ale na razie weźmy się za sałatę.
Potrzebne będzie:
- mała sałata rzymska
- dwie duże garście bazylii
- dwie małe czerwone cebule
- 60 ml. oliwy
- 15 ml. białego octu winnego
- 4 łyżeczki, startego na tarce o drobnych oczkach, parmezanu
- łyżeczka suszonego oregano
- łyżeczka suszonej bazylii
- łyżeczka musztardy dijon
- sól i pieprz
Na początek musimy przygotować winegret do sałaty. Chodzi o to, żeby on się chwilkę przegryzł, zanim wylejemy go na zieleninę. W tym celu do małego słoiczka (opisywałem to dokładnie tutaj) wlewamy oliwę i ocet winny, a potem wsypujemy parmezan, oregano i bazylię. Na koniec dokładamy łyżeczkę musztardy dijon, a potem solimy i pieprzymy po szczypcie. Całość zakręcamy i dynamicznie mieszamy, dopóki tłuszcz nie zemulguje.
Przygotowanie samej sałaty nie nastręcza już żadnych problemów. Wystarczy oddzielić liście sałaty i ułożyć je na dnie misy lub salaterki. Na nich, kładziemy liście bazylii i pokrojoną w piórka czerwoną cebulę. Całość skrapiamy winegretem i natychmiast zjadamy. Na wierzchu, już bardziej dla dekoracji, możemy położyć kilka cienkich plastrów parmezanu (najlepiej kroi się je obieraczką do warzyw).
Przy garach: Aga
Pstrykała: Aga
Napewno wypróbuję, wszystkie składniki z tej sałatki bardzo przypadły mi do gustu:) Jak zwykle zdjęcia fantastyczne.
OdpowiedzUsuńdzięki, sałata rzeczywiście do wypróbowania
Usuńpozdrawiamy
Mogłabym ze sto razy pisać, że zdjęcia są świetne. To napiszę i kolejny - są świetne!
OdpowiedzUsuńA sałata brzmi smacznie, wprost do kubełka na uczelnię. Może dodałabym grzanki, żeby było trochę bardziej treściwie ;)
Dobry pomysł z grzankami... następnym razem na pewno tu trafią...
Usuńuwielbiam sałatę rzymską a w takim towarzystwie... muszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńdaj znać czy smakowało...pozdrawiamy
UsuńCudna sałatka i zdjęcia...a ta łyżka z dziurkami to już nawet się nie wypowiem...
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo...łyżka to posag :)też mi się podoba
Usuń